Mechanicy zbadali dzwon

Mechanicy, którzy wspięli się wczoraj na wieżę katedry wawelskiej, przez kilka godzin drobiazgowo oglądali dzwon Zygmunta. Zbadali serce, wyregulowali zawieszenie i sprawdzili łożyska.

- Odkąd w 2001 roku wymieniono serce dzwonu, przegląd organizowany jest raz w roku – wyjaśnia Andrzej Bochniak, mechanik, który kierował pracami Zespołu Konserwatorów Dzwonu Zygmunta z Krakowskich Odlewni Metalodlew SA. Wszystkie czynności, jak zawsze, zostały wykonane bezpłatnie. – Poza tym raz w miesiącu wychodzę na wieże by wszystko sprawdzić. Także w czasie każdego bicia Zygmunta dzwonnicy bardzo uważnie wsłuchują się w jego brzmienie. Dwudziestokilkuletni staż pozwala na wyłapanie każdego fałszywego tonu.

By wprawić Zygmunta w ruch, potrzebnych jest dwunastu silnych mężczyzn. – Zazwyczaj jest tu nas więcej; wymieniamy się tak, żeby każdy dzwonił – mówi Andrzej Bochniak. – To ciężka praca, bo Zygmunt waży 12 ton. Dzwonienie trwa zwykla 7-8 minut, ale na szczególne okazje może przedłużyć się do 20.

Zygmuntem opiekuje się 35 dzwonników. To wielki zaszczyt znaleźć się w ich elitarnym gronie; tradycja przechodzi z ojca na syna. Aby zdobyć uprawnienia, należy mieć, co najmniej trzy lata doświadczenia i zaliczonych 50 dzwonień. Wszyscy zrzeszeni są w Bractwie Dzwonników Zygmunta.

- Dzwon najlepiej słychać w nocy, bo wtedy jest mniejszy ruch uliczny – tłumaczy Andrzej Bochniak. – Ale siła dźwięku zależy też od innych czynników, np. wilgotności powietrza – dodaje.

Badania przeprowadzone przez ekspertów z Akademii Górniczo-Hutniczej wykazały, ze z Zygmunta wydobywa się dźwięk główny oraz siedem dźwięków dodatkowych. To one sprawiają, ze brzmienie dzwonu ma tak niepowtarzalną barwę.

Magdalena Kufrej

Dziennik Polski z dnia 05.09.2006 r.


Cztery miesiące milczenia

W 2001 r. Zygmunt dostał nowe serce. Na starym w noc wigilijną 2000 r. zrobiła się rysa. Takie problemy pojawiały się już kilkakrotnie w prawie 500-letniej historii dzwonu. Ostatnio jego serce naprawiano w 1876 r.

Tym razem jednak dzwon zamilkł na dłużej, bo pojawiła się obawa, że serce może odpaść. Przyczyną pęknięcia była niska jakość materiału oraz duża ilość zgrzewów i zanieczyszczeń stopu. Po przeprowadzeniu specjalistycznych badań uznano, że najlepszym wyjściem będzie odlanie nowego serca. Tego trudnego zadania bezpłatnie podjął się Metalodlew.

By zachować ciągłość tradycji, ks. infułat Janusz Bielański, proboszcz parafii wawelskiej, wrzucił do nowego stopu fragment starego serca. Po 4-miesięcznej przerwie Zygmunt zabrzmiał ponownie w Wielkanoc 2001 r. (MAKU)

Wróć